...

Medytacja jako akt wspólnego uzdrawiania

medytacja
W obliczu globalnego poruszenia wywołanego morderstwami George’a Floyda, Breonny Taylor i Ahmauda Arbery’ego w 2020 roku, wiele osób zadawało sobie pytanie: jak protestować, nie tracąc sił i nadziei? Brittany Micek znalazła swoją odpowiedź w medytacji. I zaprosiła do niej tysiące innych osób.

Siedząc razem w milczeniu

 W czerwcu 2020 roku, na jednym z parków Brooklynu, Micek – czarnoskóra aktywistka i była pracowniczka branży technologicznej – zorganizowała publiczną sesję medytacyjną. Spodziewała się garstki przyjaciół. Przyszło ponad 2000 osób.
Tak narodził się ruch „Meditating for Black Lives” – inicjatywa, która połączyła aktywizm z kontemplacją, a protest z obecnością. Co tydzień setki, a potem tysiące ludzi, zbierało się w różnych częściach Nowego Jorku, by siedzieć w ciszy, oddychać i wspólnie uzdrawiać.

Oddech jako akt oporu

Dla Micek oddech ma szczególne znaczenie – zarówno symboliczne, jak i fizyczne. George Floyd zmarł mówiąc: „I can’t breathe”. Medytacja oparta na oddechu staje się więc nie tylko formą samopomocy, ale aktem oporu i pamięci.
„Nie chcieliśmy po prostu protestować – chcieliśmy usiąść. Być obecni. Zrobić z tego akt wspólnego uzdrawiania.”
– Brittany Micek

Medytacja jako wsparcie dla aktywizmu

W ramach „Meditating for Black Lives”:

  • organizowano darmowe sesje medytacyjne w parkach i galeriach,
  • zapraszano nauczycieli uważności, by prowadzili praktyki dla tłumów,
  • budowano wspólnotę wokół czułości, troski i regeneracji,
  • zbierano żywność, ubrania, wsparcie dla lokalnych rodzin,
  • tworzono przestrzeń do ciszy w świecie pełnym hałasu i krzywdy.

Micek mówi otwarcie o tym, że sama zmagała się z wypaleniem, depresją aktywistyczną i potrzebą znalezienia bezpiecznego miejsca dla duszy. Dziś chce stworzyć szkołę dla czarnych nauczycieli medytacji i dedykowaną przestrzeń do wspólnej praktyki.

Gdy obecność staje się polityczna

Ruch „Meditating for Black Lives” pokazuje, jak uważność może być formą działania. Siedzenie w ciszy staje się wtedy manifestem. Wspólne oddychanie – solidarnością. A spokój – narzędziem przetrwania i przemiany.
To nie tylko alternatywa dla marszów i transparentów. To uzupełnienie – sposób, by pozostać przy sobie, nie tracąc kontaktu z tym, co boli. I wspierać innych, którzy również niosą swoje cierpienie.

Jeśli czujesz, że świat czasem przytłacza, pamiętaj: masz prawo się zatrzymać. Usiąść. Oddechnąć. Dla siebie i dla innych.

Cisza też potrafi krzyczeć.

medytacja dla black lives

Możliwość komentowania została wyłączona.

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.